Czy najgłośniejszy odcinek 4. sezonu „Black Mirror” doczeka się własnego serialu?
Toby Haynes pytany przez „Hollywood Reporter” o dalsze losy „USS Callister” (to on stworzył najsłynniejszy odcinek 4. sezonu „Black Mirror”) do pomysłu kontynuacji podchodzi bardzo optymistycznie. Sam mówi, że to prawdopodobnie jeden z najlepszych pilotów kosmicznych seriali w historii. Oczywiste więc, że chciałby zobaczyć go w formie serialu dostępnego na Netflixie.
Garść informacji dla tych, którzy odcinka jeszcze nie widzieli – to przewrotna opowieść o ludzkiej świadomości i o losach ludzi, ich cyfrowych kopii, klonów, które muszą zdecydować się na bardzo desperacki czyn, aby odzyskać samych siebie, albo wrócić do miejsca pozwalającego odnaleźć się z własną świadomością. Nie możemy zdradzić więcej bez ryzyka zepsucia twistu przygotowanego przez twórców. Z całą pewnością to jedna z najciekawszych diagnoz dotyczących ludzkiej natury (i szalonych cyfrowych czasów, w których dzisiaj żyjemy), jakie w tym sezonie widzieliśmy.
Z tego powodu widzowie na pewno chcieliby wrócić do świata przedstawionego tej nietypowej space opery. Haynes podkreślił, że rozmawiał już z Louise Sutton, producentką odcinka i rozważał, że chętnie rozwinąłby m.in. losy Roberta Daly’ego.
Z kolei Jimmi Simpson, aktor występujący w odcinku, mówi z większą ostrożnością, że słyszał o zamieszaniu wokół serialu i że oczywiście chętnie by ten projekt kontynuował, ale nie uwierzy w pogłoski, dopóki nie stanie na planie zdjęciowym.
Czekamy zatem na decyzję Charliego Brookera i jego plany dotyczącego tego, dokąd zmierzać będzie „Black Mirror”.
Tekst: MM